Właśnie wróciłem z rejsu po Kanarach i niestety w marcu nie było tak ciepło, jak spodziewałem się zastać na tej długości geograficznej :) Jest to jednak okazja do dodania kilku zdjęć i filmów również z poprzednich rejsów morskich.
Odkąd rozpocząłem żeglowanie morskie, to wersja śródlądowa przestała mnie interesować. Zdarzył się jeden epizod mazurski podczas długiego weekendu czerwcowego, ale priorytet ma nadal „duże” żeglowanie.
Pierwszy rejs morski, to lajtowa, klasyczna chorwacka trasa Zadar-Split w 2009 roku. Do organizatora (firmy GlobTourist) wysłałem mejla z prośbą o „możliwie największy jacht z możliwie najmniejszą liczbą członków załogi”. Na miejscu okazało się, że na mnie i na żonę czeka ogromna Bavaria 44 a załoga, wraz z nami i skipper-ką, liczy tylko 6 osób. Dużo mniejsze Bavarie 34 od tej samej firmy, miały w porcie pełne obłożenie. Dziękujemy firmie GlobTurist za poważne potraktowanie tego mejla :) Rejs bardzo przyjemny – w dużej części niestety na silniku (flauta), ale połączony z częstym cumowaniem do wysepek i zwiedzaniem Kornat.
Poniżej zapis wideo z tego rejsu:
Następnym podejściem do żeglarstwa morskiego był rejs po Bałtyku w 2011 roku. Trasa Świnoujście – Karlskrona – Świnoujście wymagała już pełnych wacht nocnych i żeglowania w ciężkich warunkach pogodowych, ale, jak na razie, ten rejs wspominam najprzyjemniej.
Ostatni rejs to wspomniane Wyspy Kanaryjskie (zdjęcia na szczycie strony). Warunki pogodowe zróżnicowane – od 30°C i dwójki w skali Beauforta, do 15°C i mocnej siódemki Beauforta. Warunki pogodowe pozwoliły na zwiedzenie tylko dwóch wysp – Teneryfy i Gomery. Największe wrażenie wywarł na mnie jednak błękit Atlantyku.
Spełniłem też swoje żeglarskie marzenie odbywając całodzienny rejs po Zatoce Gdańskiej przedwojennym keczem Generał Zaruski.
Żeglarzem jestem marnym, bo żegluję zdecydowanie za rzadko, ale kocham morze – szczególnie wzburzony Bałtyk na nocnej wachcie :)